Styl tworzymy nie dlatego że ślepo podążamy za zmieniającymi się trendami ale dlatego, że potrafimy wykorzystać potencjał swojej szafy. Nasza szafa wcale nie musi być duża, aby podkreślała naszą osobowość. Wiele zależy od tego, jak potrafimy z niej korzystać oraz w jaki sposób będziemy dodawać jej charakteru.
Przeglądając setki inspiracji – nawet tych najprostszych stylizacji wiedziałam że największy potencjał, tkwi w sposobie noszenia danej stylizacji, a co za tym idzie podkreślenia jej, charakterystycznymi dla nas dodatkami.
Noś do znudzenia to trochę moje odkrycie. Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym że to nie ma sensu – dzisiaj uważam to za patent. W tej taktyce chodzi o to, aby wypracować swój własny sposób noszenia ubrań. Mam wrażenie że tylko poprzez częste noszenie wybranych części garderoby, dochodzimy do momentu w którym czujemy, że dana rzecz jest również kompatybilna z nami.
Przykładem może być ulubiona sukienka. Nowa rzecz zawsze zachwyca, ale później często miewamy z nią moment kryzysowy, który najczęściej skutkuje odłożeniem jej na dalszą półkę, aż po miesiącach zapomnienia – pakujemy ją do pudełka – mimo iż tak naprawdę nie mamy jej nic do zarzucenia.
Nawet sukienka, o najlepszym dla nas kroju, kolorze i jakości – zawsze stanie się nudna jeśli nie podkreślimy jej dodatkami oraz jeśli nie nauczymy się jej nosić na swój sposób.
Co zrobić aby pokochać daną rzecz na dłużej?
Kiedy budujesz klasyczną garderobę, podstawą jest jakość i fason. Nie zaskoczę Cię pisząc, że świadomie inwestuję od pewnego czasu tylko w ubrania najlepszej jakości z dobrym składem ale również te o klasycznych krojach i w stonowanej kolorystyce. To jest baza, które pozwala mi na budowanie garderoby opierając się nie o sezonowość ale wręcz o lata. Co jednak robię, aby dalej sukienka która kupiłam trzy, cztery lata temu zachwycała mnie równie mocno jak podczas pierwszego sezonu?
To relacja o którą trzeba dbać, przede wszystkim dbam o kondycję noszonych ubrań, systematycznie oddaję je do pralni, naprawiam, dbam o nie na co dzień. Ich schludność sprawia że mam ochotę sięgnąć po nie kolejny raz, a ich jakość mi na to pozwala. Nawet najczęściej noszona sukienka dzięki swoim atrybutom ( jakość, skład, kolor i fason) jest tym elementem który stanowi bazę do stylizacji.
Mogłabym powiedzieć że większość mojego stylu to dodatki. Łączę klasyczną bazę ubrań z dodatkami
w stylu retro, co sprawia że słyszę „masz styl”. Apaszki, szale, ozdoby do włosów, klasyczne torebki czy biżuteria w starym stylu, sprawiają, że nagle z dość oczywistej bazy jaką jest czarna sukienka, wyłania się „sukienka w moim stylu”. Najważniejsze jest jednak to, że dałam sobie czas aby poczuć się w danej rzeczy.
Nosiłam ją na różne sposoby i z różnymi dodatkami, zmieniałam okrycia wierzchnie oraz obuwie, aż uzyskałam zadowalający efekt. W którymś momencie poczułam z jakimi elementami chcę łączyć daną rzecz i w jakich wersjach najlepiej się czuję. Okazało się że wcale nie potrzebuje kolejnej nowej sukienki ale wystarczyło, że pochodzę do znudzenia w tej, którą już mam, a dzięki temu odkryję jej potencjał w nowych wariantach.
Dodaj komentarz